Moja Droga, rozumiem Twoją sytuację…
Zmagasz się dość powszechnym problemem, który od dłuższego czasu Cię po prostu męczy.
Dopada Cię ciągły pośpiech i brak czasu, za krótka doba, a przez to roztargnienie i nerwy, bo nie wyrabiasz się z wieloma sprawami.
Musisz wiedzieć, że większość osób zmaga się z tym problemem, bo nie jest świadoma jego głównego źródła. Niestety nie zostaliśmy nauczeni jak właściwie organizować sobie zadania, a już na pewno znaczna większość osób rezygnuje z wyrobienia sobie nawyku tzw. dnia zgodnie z harmonogramem.
Silna wola, determinacja czy wymuszona koncentracja pozostają bezradne w momencie, gdy musisz wykonać zadanie czy projekt, a w głowie pojawia się kusząca potrzeba by zająć się choć na chwilę czymś innym.
Znasz to uczucie, kiedy zerkasz na powiadomienie, które się pojawiło w Twoim telefonie i na tym nie koniec?
Kiedy tylko na chwilę robisz sobie przerwę, ale gra, czy serial są tak wciągające, że aż trudno odejść?
Takie działania w konsekwencji skutkują dekoncentracją podczas powrotu do zadania sprzed przerwy.
Dlaczego?
Bo ciągle żywe są jeszcze emocje związane z grą, serialem, czy scrollowaniem Facebooka.
Prawda jest taka, że wielu ludzi pada ofiarą pewnego mechanizmu, który ma nad nimi kontrolę.
Niezidentyfikowanie tego mechanizmu może skutkować tym, że przez całe swoje życie powielamy błędne schematy, a co za tym idzie – wiecznie się z czymś nie wyrabiamy oraz zawodzimy siebie i innych.
Istnieje jednak pewne rozwiązanie, które pozwala pozbyć się ciągłego pośpiechu i nerwów z tym związanych, częstych frustracji z powodu niespełnionych obietnic, czy też wymówek i odkładania zadań na później. Rozwiązanie to polega na poznaniu pewnej taktyki winowajcy całego zamieszania.
Zanim poznasz taktykę, poznaj najpierw samego sprawcę.
Poznaj winowajcę wszystkich swoich problemów
Znowu dopadło Cię zniechęcenie, roztargnienie, i myśli w stylu: przecież obejrzę tylko 1 odcinek, jak raz się wyłamię od grafiku zadań, to nic się przecież nie stanie…?
Albo: Jutro też jest dzień… Co nagle to po diable… Wszyscy tak robią i jakoś żyją…. Zacznę od następnego tygodnia…miesiąca…od nowego roku…
A może słyszysz w głowie setki wymówek czy usprawiedliwień, kiedy coś idzie nie po Twojej myśli?
Np. Ona to miała szczęście…Gdybym miała lepsze dzieciństwo, teraz byłoby mi łatwiej…Nic nie poradzę, taka już jestem…
To nie lenistwo ani kiepska przeszłość! To nie jest nawet zaburzenie psychiczne.
To właśnie Twoje emocje doszły do głosu.
To emocje, które przejmują kontrolę nad nami każdego dnia.
Myśli, które pojawiają się w Twojej głowie, przesuwają Cię w kierunku robienia tego, co przyjemne, łatwe i wygodne.
Na pewno już wiesz, że zmiana przyzwyczajeń wiąże się z niewygodą i przysparza ludziom sporo problemów.
W tym artykule przedstawię Ci główny mechanizm naszego umysłu, wywołujący bierność, wymówki i rozproszenie uwagi.
Gdy go zrozumiesz, przestaniesz popełniać proste błędy, które wrzucają cię w nieustanną ślizgawkę nastrojów i uniemożliwiają wyrobienie sobie nawyków ułatwiających życie.
Nasz umysł funkcjonuje jak mur ochronny przeciwko nowym nawykom, trudnym informacjom, czy niewygodnym doświadczeniom.
Krótko mówiąc: nasz umysł jest naszym osobistym ochroniarzem.
Doskonale sprawdza się w sytuacji zagrożenia życia, kiedy to wysyła sygnały w stylu: Uciekaj!, Broń się!, Poparzysz się!.
Tak samo działa w sytuacji naszego rozwoju, wyrabiania sobie nowych nawyków, walki z przekonaniami, konfrontacji z problemem, czy szukania rozwiązań.
A więc w sytuacji rozwoju umysł po prostu NAM PRZESZKADZA, bo skutecznie hamuje nowe działania. Wtedy pojawiają się myśli:
- To dla mnie za trudne, dam sobie spokój
- Żyje się tylko raz, trzeba korzystać z łatwych i przyjemnych rzeczy
- Problemy? Jakoś to będzie.
Nawet taka pojedyncza myśl potrafi wrzucić nas w sieć lęków, bierności, czy ucieczki od szukania rozwiązań. Szukamy jedynie łatwych rozwiązań, bo umysł skutecznie hamuje nas przed tym, co trudne, stawia opór jakiejkolwiek zmianie.
Łatwe rozwiązania na dłuższą metę są tylko cieniem dla problemu, który i tak nie znika.
Przyzwyczajenia głęboko w nas zakotwiczone nie dają się tak łatwo zmienić, a rolą umysłu jest to wręcz uniemożliwić:
- kiedy nie chce Ci się wstawać wcześniej,
- kiedy musisz się nauczyć nowych umiejętności i idzie Ci to opieszale,
- kiedy próbujesz zrezygnować z ustawicznego zerkania na telefon zupełnie bez celu,
- kiedy szukasz sposobu, jak więcej zarabiać nie wkładając w to ciężkiej pracy.
Najgorsze jest jednak to, że samodzielne próby poradzenia sobie z tym mechanizmem nie działają.
Powtarzanie: Tym razem zrobię to, nie pomaga.
Analiza co robię nie tak, nie pozwala jasno i bez emocji spojrzeć na sytuację.
Stosowanie metod pt. „Jak efektywnie działać”, czy „Jak nie ulegać emocjom” motywują tylko przez chwilę. Prędzej, czy później problem zawsze powraca.
Zadajesz sobie więc pytanie: Co się ze mną takiego dzieje, że nawet specjalistyczne rozwiązania działają zbyt krótko lub wcale?
Niestety przyczyna leży zupełnie gdzieś indziej.
To nie Ty jesteś winna tego, że emocje Cię kontrolują i nie pozwalają dokończyć zadań na czas.
Prawdziwym winowajcą jest nasz umysł. Jednak walka z nim nic nie da.
A to oznacza, że nawet jeśli będziemy sobie obiecywali, że następnym razem to już na pewno nic mnie nie rozproszy, ani żadne obawy mnie nie powstrzymają…
To tak naprawdę kolejny raz czujemy tą bezradność i złość na siebie.
Mam dla Ciebie jednak dobrą wiadomość.
Aby być na pozycji wygranej z rozpraszaczami, zniechęceniem, czy wymówkami wcale nie musisz działać defensywnie. Potrzeba zupełnie innego podejścia.
Przyjrzyjmy się więc, jakich błędów należy unikać, a które są często powielane przez większość ludzi.
BŁĄD I: Dopuszczanie emocji jako wykładnik decyzji:
Wyobraź sobie, że kolejny raz czujesz tą palącą ciekawość, żeby zerknąć na Instagram, kiedy właśnie miałaś spędzić czas ze swoim dzieckiem.
Przeglądasz zdjęcia, czytasz komentarze, Twoje dziecko Cię woła, bo przecież obiecałaś, że dziś razem zagracie w planszówkę.
Ty mówisz, że jeszcze chwila, bo jesteś pochłonięta i nie chcesz teraz przerywać.
Finalnie dajesz dziecku tablet, abyś mógł spokojnie jeszcze poskrollować.
Minęło pół godziny. Z zabawy nic nie wyszło.
Kolejny raz nie byłaś w stanie oderwać się od ekranu, zrezygnować z niszczącego przyzwyczajenia.
Jedyne co pozostało to poczucie winy i zawiedziony malec.
Twój mózg doskonale rozpoznał, co jest dla Ciebie w danej chwili przyjemne, ciekawość była silniejsza niż obietnica, czy obowiązek wobec dziecka.
Poddanie się emocjom, czy podejmowanie decyzji w emocjach ma niemal zawsze negatywne konsekwencje.
BŁĄD II: Tendencja do przyznawania sobie racji i szukania usprawiedliwień:
Nasze emocjonalne zachowanie często próbujemy tłumaczyć.
Usprawiedliwiamy się różnymi argumentami:
- nie wiem, jak to się stało, że przedłużyło mi się w czasie,
- przecież nie jestem w tym odosobniona, każdemu się zdarza,
- ten serial był tak wciągający, że zapomniałam, która jest godzina.
Szukamy logicznych argumentów.
Próbujemy błędami wpasować się powszechne błędy popełniane przez ludzi i uznajemy to za normę.
To jest właśnie efekt potwierdzenia. Jest on rezultatem mechanizmu, jaki zachodzi między dwiema skrajnymi informacjami: między faktem, a jego wyjaśnieniem w naszej głowie.
Kiedy po raz kolejny ucząc się nowego języka rozproszyłaś się przeglądając bezcelowo Internet, to tutaj też zadziałał Twój podstępny umysł.
Faktem jest, że spędziłaś ten czas w sposób łatwiejszy i wygodniejszy zamiast uczyć się nowej umiejętności.
Nasz mózg jest oporny na wszystko co nowe, i atakuje każdą nowość dyskretnie i bezpośrednio nieodczuwalnie dla nas. Bo podsuwa nam przyjemniejsze alternatywy, kuszące myśli, które są podsycane ciekawością.
Umysł „dba” o nas, żebyśmy się nie męczyli, nie bali, nie czuli dyskomfortu.
Po prostu nasz mózg hamuje nas przed rozwojem, przed poszukiwaniem rozwiązań, przed odważnym działaniem.
Kiedy pojawiają się w naszej głowie dwie sprzeczne informacje i mamy wybrać pomiędzy tym co wygodne, a tym co trudne, tworzy się spięcie informacji, czyli dysonans.
Kiedy pozwalasz, aby to Twój umysł podjął decyzję, to wiedz, że będzie Ci niezwykle wygodnie, przyjemnie i łatwo. Jednak długoterminowo staniesz się mniej wydajny, sfrustrowany i zły na siebie.
W efekcie spadnie Twoja pewność siebie oraz przestaniesz wierzyć w siebie, bo przecież tyle razy się na sobie zawiodłaś.
Tworzy się błędne koło.

Nasuwa się więc pytanie: Jak nie słuchać podpowiedzi umysłu, który na etapie pracy nad sobą nam tylko przeszkadza?
Istnieje 1 rozwiązanie złożone z dwóch etapów. Są nimi:
1. Umiejętność rozpoznawania działania umysłu w naszym życiu
2. Umiejętność dostrzeżenia i kontrolowania własnych myśli.
Z mojej pracy z klientkami jasno wynika, że wystarczy zaledwie 90 dni codziennego treningu, aby opanować obie umiejętności. Natomiast możesz je opanować szybciej i mieć pewność, że robisz to właściwie, kiedy masz obok codzienną pomoc kompetentnego przewodnika. Wtedy skracasz czas nawet do 1 miesiąca.
Powiem więcej – jest to najważniejsza umiejętność, jaką trzeba posiąść w życiu.
Zabierasz emocjom kontrolę nad własnym życiem i oddajesz ją sobie.
W końcu taka powinna być zależność.
To Ty powinieneś być Panem podejmowanych decyzji, a nie Twoje emocje.
W kolejnym artykule z tego cyklu poznasz pewną nietypową metodę, dzięki której pomagam moim klientom podejmować zawsze właściwie decyzje.
Przestaniesz działać pod wpływem impulsu, a łatwizna nie będzie wyznaczała Twoich działań.
Poznasz też historię Sabiny, która kilka lat męczyła się ze swoim strachem, blokującymi przekonaniami i ciągle była na przegranej pozycji: za mało czasu, za mało pieniędzy, zbyt nerwowa, zbyt zmęczona, nieszczęśliwa. Aż w końcu trafiła do mnie.
Aby zapoznać się z tym artykułem wystarczy, że klikniesz TUTAJ.